Jak już wiecie windy są cztery, z dwóch pierwszych nie
korzystamy, bo rzadko kiedy działają i nie można z nich wysiąść na 9 piętrze
[przycisk w środku nie działa]. Pozostają nam do dyspozycji windy nr 3 [Brodski]
i 4, ale często są przeładowane i nie można się na nie doczekać – można je tylko
przywołać [nie określając, czy się chce jechać w dół, czy w górę]. Teoretycznie
jeżdżą w kółko, ale zdarzało mi się czekać na windę zjeżdżającą z 11 piętra na
3, a potem jadącą z powrotem na 14, mającą gdzieś ludzi czekających na
parterze.
A najlepsze jest to, że te windy mają skłonność do psucia
się. I właśnie kiedy jechaliśmy całą grupą
na pierwsze spotkanie z panią wicedziekan to się zacięliśmy w Brodskim na parterze:
zjechaliśmy, winda się zatrzymała, drzwi już miały się otworzyć, gdy nagle
zgasł wyświetlacz i zamiast numeru „1” wyświetliły się obiecujące kreseczki „-
-”.
Akurat jechał z nami jeden gostek-technik z drabiną [pełno
się ich kręci po akademiku, bo ciągle się coś psuje;], połączył się z
ochroniarzami i wezwał pomoc. Gdy powiedział, że na „awaryjkę” poczekamy tak
koło godziny, to myślałam, że żartuje…
Podsumowując, po godzinie i czterdziestu minutach spędzonych
w ciasnej i dusznej windzie udaliśmy się na zajęcia, a wykładowcy kojarzą nas teraz
jako tych, którzy „wisieli w lifcie”.
Takie rzeczy tylko tutaj!
Kto się boi korzystać z windy?
7 osób max! A tam nie dość że ludzi jak mrowie to jeszcze z drabiną się do windy pchają. Potem się dziwić, że nie działa. Jak się nie umie korzystać to schodami chodzić!
OdpowiedzUsuńNie zakumałeś, to jest Rosja, tam się podaje minimalną ilość osób przy której opłaca się odpalić czołg ciągnący lub opuszczający windę.
OdpowiedzUsuńMy wychodzimy z założenia, że podano w windach normy amerykańskie, więc przeliczając na nasze - 14 ludzi może jechać. Więcej by się nie upchnęło :D
OdpowiedzUsuń