niedziela, 7 kwietnia 2013

Muzea

Nikomu nic się nie stało, nie jesteśmy w szpitalu, nic z tych rzeczy. Po prostu wybrałyśmy się do muzeum i pani w szatni uraczyła nas takimi oto workami na buty. Na początku bardzo nas to zaskoczyło i rozbawiło [stąd zdjęcie], ale później okazało się, że to norma. Nosiłyśmy takie i w domu Puszkina na Arbacie, i w muzeum Biełego, Cwietajewej... 

Za to dom Gorkiego zwiedzałyśmy w wielkich filcowych kapciach, jak za starych dobrych czasów! Przy okazji dodam, że to jedyne miejsce, które z czystym sercem mogę polecić - nie ze względu na Gorkiego, a piękną, secesyjną willę, w której mieszkał. Klatka schodowa rzuca na kolana! Nie mogłyśmy używać aparatu, wklejam kilka zdjęć znalezionych w sieci, więcej możecie zobaczyć na tej stronie [klik!].


Dzięki rosyjskim legitymacjom studenckim wszystkie ww. muzea zwiedzałyśmy za darmo. Mamy zaplanowane jeszcze kilka wystaw, ale czekamy na dni bezpłatnego wejścia dla studentów.

Niestety, Galeria Trietiakowska nie dość, że zawsze każe sobie płacić, to jeszcze stosuje osobne cenniki dla swoich i obcokrajowców. Jednak jest to miejsce, do którego trzeba wejść (zwłaszcza, jak jest się rusycystą;) Teoretycznie zebrane tam są obrazy, rzeźby i ikony artystów rosyjskich, tylko że znalazłam tam też prace Siemiradzkiego... A Julia znalazła aktorkę z "Bikiniarzy", na dodatek z mężem i dzieckiem ;D

Pomimo wrednej baby w kasie muzeum wizytę w Trietiakowce możemy więc zaliczyć do udanych. Tak jak całą sobotę, spędzoną razem z Katią i Ryszardem na spacerze i w kawiarni. A dziś mamy ambitny plan nie wstawać z łóżka i udawać, że nas nie ma w pokoju.

A jak Wasze plany na niedzielę?
Klarr & Juli

1 komentarz: