czwartek, 30 maja 2013

Jazzowo-deszczowa Moskwa

Kontynuacja Dnia Konstytucji w ambasadzie

Jak już pisałam, na przyjęciu poznałyśmy chłopaków-dźwiękowców. Od słowa do słowa Iwan zapytał, jak się nam podoba oprawa muzyczna. Katia stwierdziła, że dla niej jazz to kakofonia; ja - że nawet spoko, co Katia skwitowała: w Krakowie wszyscy lubią jazz. Co Państwo na to, krakowianie, krakusi i krakauerzy?

Przeskakujemy do meritum! Dostałam zaproszenie na koncert jazzowy, który organizował Iwan. Okazało się, że gra zespół jego taty [info], a w programie "Basie Swinging". Muzyka zacna, miejsce - Centralny Dom Uczonych - też zacne, tylko pogoda była pod psem (jak cały ostatni tydzień). Na miejsce dotarłam cała i względnie sucha (bo w gumowcach;), za to po koncercie oberwało się niebo i tradycyjnie popłynęły potoki wody po ulicach. Dobrze, że wracałam samochodem, choć wody na jezdni było tyle, że chwilami cała przednia szyba była zalana, a kałuże przelewały się po dachu. Nie wiem, jak Iwan prowadził przy takiej widoczności, grunt, że dojechaliśmy.

Koncert to półtorej godziny pozytywnych emocji. Za to Julia właśnie przypomniała mi o emocjach, jakie panowały w 923 przed moim wyjściem... Wszystko działo się szybko i w tym samym czasie: burza za oknem, herbata w laptopie, brak internetu, poszukiwanie płaszcza, łapanie sieci na balkonie, suszenie klawiatury patyczkami, telefony, goście... Ledwo udało mi się przed wyjściem sprawdzić adres, pod który mam jechać, i nawet udało mi się nie spóźnić (co w Moskwie zdarza się nieczęsto ;D). 

Podziękowania: dla Agnieszki za żelazko, dla Karoliny za płaszcz, dla Justyny za info o niezabezpieczonych sieciach i oczywiście dla mojej osobistej stylistki JJ ;)

Klarr ściska!

1 komentarz:

  1. i mój i Pawła komp uratowany uraaa!
    A Syl dostała płytę, pewnie za te gumiaczki ;p

    OdpowiedzUsuń