A wraz z nimi dotarła do mnie przesyłka z GŁG, co zaskakujące - wszystko przetrwało lot w stanie nienaruszonym, za wyjątkiem dwóch konserw, które znajdują się w stanie ciężkim, ale stabilnym :)
Jak ja to doniosłam do akademika - nie wiem, chyba siłą woli. A o ile się spóźniłam w czwartek na spotkanie z M&D lepiej przemilczę ;) Za to złaziliśmy całe centrum, tylko do Lenina nie udało się dostać - trwają przygotowania do Dnia Rosji.
Mam nieodparte wrażenie, że w najbliższym czasie nie będzie mi dane się wyspać! Ale to moja chroniczna choroba moskiewska :D
Pozdrawia
Klarr
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz